Pisałam ostatnio o tym, że dziecko rozwodzących się małżonków, może być świadkiem w sprawie o rozwód, gdy ukończy 17 lat. Dziecko występując w roli świadka najczęściej wypowiada się w sprawie rodziców - co do przyczyn rozpadu ich małżeństwa.
Postępowanie rozwodowe nie dotyczy jednak tylko małżonków. Dotyczy także wielu spraw dziecka. Sąd MUSI ustalić kwestie związane z:
- władzą rodzicielską (okropne określenie, prawda ?),
- miejscem zamieszkania dziecka,
- kontaktami dziecka z rodzicem z którym dziecko nie mieszka
Podejmując decyzję w tych sprawach, sąd kieruje się najczęściej opinią wydaną przez RODK (Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny). Ale istnieje także możliwość, by sędzia bezpośrednio porozmawiał z dzieckiem o spawach go dotyczących.
Od połowy 2009r. do spraw rozwodowych stosuje się taki oto przepis kodeksu postępowania cywilnego:
Art. 2161 [Wysłuchanie dziecka] § 1. Sąd w sprawach dotyczących osoby małoletniego dziecka wysłucha je, jeżeli jego rozwój umysłowy, stan zdrowia i stopień dojrzałości na to pozwala. Wysłuchanie odbywa się poza salą posiedzeń sądowych. § 2. Sąd stosownie do okoliczności, rozwoju umysłowego, stanu zdrowia i stopnia dojrzałości dziecka uwzględni jego zdanie i rozsądne życzenia.
Jak widzisz nie ma tu dolnej granicy wieku. Nawet kilkuletnie dziecko może być wysłuchane przez sędziego jeśli sędzia uzna, że dziecko jest wystarczająco dojrzałe, by zabrać głos w swoich sprawach.
W praktyce takie wysłuchanie to rzadkość. Sędziowie niechętnie to robią. W niewielu sądach są przygotowane tzw. niebieskie pokoje do rozmów z dziećmi. Więc sędziowie, którzy decydują się na wysłuchanie dziecka robią to najczęściej w swoich gabinetach. A idealną sytuacją jest wysłuchanie dziecka przez sędziego z udziałem psychologa, w przyjaznych, dostosowanych do potrzeb dzieci warunkach. Ale potrzeba do tego „etatów”, odpowiedniej infrastruktury, szkoleń, czyli…. pieniędzy.
Myślę, że instytucja wysłuchania dziecka przez sędziego (m.in. w sprawach o rozwód) będzie się rozwijała i rozpowszechniała. Jest ona oparta na przepisach międzynarodowych dotyczących praw dziecka i coraz więcej się o niej mówi i pisze. Chodzi po prostu o to, by dziecko było podmiotem, a nie zakładnikiem walczących ze sobą rodziców.