Polska rzeczywistość jest taka, że po rozwodzie najczęściej dzieci mieszkają z matką a ojciec wycofuje się z ich życia. Z różnych przyczyn. Inne warianty są w mniejszości. Taki model to ogromna strata dla dziecka. W szczególności dla chłopca, który dla prawidłowego rozwoju potrzebuje po prostu męskich wzorców.
Niedawno natrafiłam na ciekawy artykuł Wojciecha Eichelbergera właśnie na ten temat. Pokazuje, jak ważne jest, aby pomimo rozpadu związku, biologiczny ojciec nadal był obecny w życiu swojego dziecka, a matka powstrzymała się od złośliwego niszczenia jego wizerunku w oczach syna.
„To, w jaki sposób syn będzie przeżywał rozwód rodziców w znacznej mierze zależy od zachowania i postawy życiowej ojca. Nieobecność ojca w domu i jako partnera matki, niekoniecznie może być dla syna nieszczęściem, pod warunkiem jednak, że ojciec daje synowi poznać, że jest on dla niego ważny (szuka z nim kontaktu, zabiera na wakacje, spędza z nim dużo czasu nie ograniczając się do bycia ojcem weekendowym, wspiera jego i matkę w trudnych sytuacjach, również finansowych). Wtedy matka samodzielnie wychowująca syna nie musi się martwić o jego męskie wzorce i edukację. Jej najważniejszym zadaniem staje się dbanie o własną satysfakcję z życia i osobiste szczęście po to, by syn nie czuł się zobowiązany do opiekowania się nią i uszczęśliwiania jej.
W sytuacji, gdy ojciec jest nieobecny w rodzinnym domu i jednocześnie nie interesuje się synem po rozwodzie (szczególnie w okresie 4-16 lat), trzeba szukać zastępczych środków i strategii. Nadal podstawowym warunkiem wychowania syna na dzielnego mężczyznę jest to, aby matka była samodzielna, w miarę szczęśliwa i nie obciążała syna odpowiedzialnością za jej powodzenie i spełnienie w życiu. A to znaczy, że powinna również zadbać w mądry sposób o swoje relacje z mężczyznami. Często samodzielne matki synów obawiają się nowych związków, bo wydaje się im, że zranią w ten sposób i porzucą emocjonalnie i tak już opuszczonego przez ojca syna. W rzeczywistości synowie samotnych matek na ogół skrycie marzą o tym, aby w życiu matki pojawił się jakiś mężczyzna, który zdjąłby im „matkę-kłopot“” z głowy – sprawiłby, że matka zacznie mniej pracować i zacznie się częściej uśmiechać. Po rozwodzie, syn nie może stać się dla mamy zastępczym partnerem, mężczyzną, w którym pokłada wszystkie swoje nadzieje, ani pępkiem jej świata. Wtedy z pewnością znajdzie on sam drogę do zrealizowania swojego męskiego aspektu i mama nie będzie się o to musiała specjalnie troszczyć (…).
Samodzielna mama musi nade wszystko pamiętać o tym, by po rozwodzie – w rozmowach z synem lub przy synu, w żaden sposób nie dewaluować, nie kastrować, nie szydzić z jego ojca. Matka musi pamiętać o tym, że wszystko co mówi i myśli o ojcu, rani poczucie wartości jej syna. Jeśli ojciec zasługuje na krytykę, to ta krytyka powinna być konstruktywna, nie uogólniona i komunikowana z zachowaniem szacunku dla osoby, którą krytykujemy. Czyli można powiedzieć: „ojciec zachowuje się niemądrze”, ale nie można powiedzieć: „ojciec jest głupi”.
Cały artykuł znajdziesz tutaj.
A z moich doświadczeń wynika, że coraz częściej matki dostrzegają potrzebę uczestnictwa ojca w życiu dzieci po rozwodzie. Zdarzają się nadal wypadki skrajne, ale coś się w świadomości społecznej jednak zmieniło i nadal się zmienia na lepsze.
OBY !
Ciekawie o rozwodzie również pisze psycholog dziecięcy SWPS, tutaj 10 rad dla rodziców czego unikać, a co robić. Zapraszam: http://strefapsyche.swps.pl/2013/11/rozwod-10-przykazan-dla-rodzicow.html
Pozdrawiam,
Anna
Bardziej potrzebny jest ojciec córce o czy nie wspomina się w tym artykule.
Panie Piotrze, ciekawa jestem o czym Pan myśli pisząc „bardziej” ?
Tytuł Pani Blogu to : „Rozwód to nie koniec. To nowy początek”
Nie byłem nigdy rozwiedziony i nie chciałbym ani nie zamierzam ale dla mnie tytuł blogu nie jest niczym pozytywnym tzn interpretując go powiem tak rozwód to koniec i porażka każdego kto tego doświadczył , może i początek jak Pani napisała ale na pewno początek piekła ,traumy, płaczu , żalu , smutku w oczach dzieci , może w dobie dzisejszej Rozwody są traktowane nowocześnie ,i młodzi traktują je jak przetarg , dla mnie słowo rozwód praktycznie nie istnieje i dla tego powiem na koniec , żę ten „tytułowy” nowy początek , dla mnie to jest początek końca ,.
Panie Michale, rozumiem Pana stanowisko. Ale jestem innego zdania. Serdecznie pozdrawiam.
Witam jestem z zona w trakcie separacji nieuchronnie prowadzacej do rozwodu. Moja jeszcze żona opowiedziala moim dziecia caly proces rozpadu naszego zwiazku. Niestety przedstawiajac moja osobe w bardzo zlym swietle co spowodowalo ze dzieci nie chca ze mna zadnego kontaktu. Moja sytuacja jest bardzo trodna gdyz praktycznie od poczatku naszego malzenstwa bylem w domu gosciem. Pracowalem i pracuje za granica. W domu bywalem maxymalnie 4 razy w roku. W momecie gdy oswiadczylem malzonce ze nie chce dalej tak zyc i chce ulozyc sobie zycie zareagowala na te wiadomosc w sposob karygodny. Cala swoja zlosc przelala na dzieci mowiac im ze ich nie kocham. Przed decyzja o odejciu od zony wielokrotnie staralem sie mowic zonie ze nie chce juz tak dluzej zyc ze chce byc w domu a nie w ciaglych delegacjach. Zona twierdzila jednak ze finansowo nie damy rady i wstyd dla sasiadow ze nie bedzie juz tak dobrze. Mohe uczucia nie mialy dla niej znaczenia. Taki stan utrzymywal sie wiele lat gdyz z uwagi na dzieci utrzymywalem ten zwiazek w ktorym czolem sie nie jak maz ani ojciec ale jak maszynka do zarabiania pieniedzy. W koncu powiedzialem dosc i stalo sie zona odsunela dzieci calkowicie odembie nie chca mnie widziec. Od 1.5 roku nie widzialem sie z synem 14 lat i corka 18 lat. Bardzo za nimi tesknie. Co mam zrobic zeby naprawic kontakty z dziecmi. Pozdrawiam J
Panie Janku, dzień dobry. Dziękuję za podzielenie się tą smutną historią. Często spotykam się z sytuacją gdy dzieci świadomie wciągane są przez rodziców w osobiste sprawy dorosłych. Mówienie dziecku, że się go nie kocha lub że drugi rodzic go nie kocha, jest jedną z najgorszych rzeczy jaką można zrobić swojemu dziecku. Panie Janku, trudno mi powiedzieć, co zrobić by naprawić kontakty z dziećmi. Myślę, że warto poradzić się specjalisty, psychologa zajmującego się sprawami kryzysów okołorozwodowych. Ja mogę powiedzieć od siebie, że nie można rezygnować. Może powinien Pan pomyśleć o wystąpieniu do sądu o ustalenie terminów kontaktów z dziećmi ? Oczywiście dzieci są na tyle duże, że ustalenie kontaktów nic nie pomoże jeśli same nie będą chciały się spotkać. Ale dostaną przynajmniej jasny sygnał, że ojciec się o to stara. Tyle mogę podpowiedzieć jako prawnik. Serdecznie Pana pozdrawiam.
Bardzo dziękuje za odpowiedź. Jest to dla mnie sytuacja bardzo ciezka gdyz nie moge sie bronic jako ojciec poniewaz musial bym uzyc podobnych argumentow jak moja jeszcze zona. Zaluje ze nie przerwalem tego wczesniej bycmoze wtedy zona nie mogla by potraktowac dzieci w ten sposob. Dzieci byly by mniejsze i wtedy wyrok sadu o ewentualnych widzeniach z dziecmi mial by sens. Wniosek krotki panowie jesli zrobiliscie wszystko co mozliwe aby ratowac zwiazek i nie przynioslo to efektow , a macie jeszcze male dzieci to nie ma na co czekac. Do sadu panowie. Kazdy ma prawo byc szanowanym i szczesliwym a uszczesliwianie na sle niestety zadko wychodzi na dobre. Pozdrawiam J